.Nie wybaczę sobie,jeśli on zginie.To będzie tylko i wyłącznie moja wina.Nie mogłam wytrzymać.Rozpłakałam się,to wszystko moja wina.Obwiniałam się w myślach.Otarłam łzy i podeszłam do szafy po świeże ubrania.Poszłam do łazienki a tam pod prysznic.Po od świeżeniu się,ubrałam wcześniej wybrany zestaw.Zrobiłam sobie lekki makijaż.Namalowałam sobie dwie cienkie kreski na oczach.Nałożyłam odrobinę różu na policzki i pomalowałam usta czerwono-krwistą śminką.Włosy uczesałam w luźnego kłosa.Gotowa zeszłam do kuchni.Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej zielone jabłko.Założyłam płaszczyk,czarne botki i gotowa wyszłam z domu.Musiałam od tego wszystkiego odpocząć...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Perspektywa Floriana
Nie wiedziałem co się dzieje.Widziałem tylko ciemność.Nie mogłem otworzyć oczu,po chwili usłyszałem głos.-Florianie,nie będzie to takie łatwe.Będziesz musiał naprawdę chcieć żeby się wybudzić.Przerwałem tej osobie bo nie wiedziałem o co jej chodzi.-Co ale o co chodzi?Ja nie wiem co się stało?Czy mógłbyś mi wytłumaczyć?Lecz,przypomniałem sobie co się wtedy stało:Janek,moje mieszkanie,bójka,ciemność.-Okej,więc jak widzę już sobie przypomniałeś.Otóż,nie będzie ci tak łatwo się wybudzić z tej śpiączki.Jak mówiłem ci wcześniej,musisz pragnąć tego bardzo mocno.Z całego serca.Już więcej nic nie usłyszałem.Zastanawiałem się nad tymi słowami które ten KTOŚ mi właśnie powiedział.''Musisz tego naprawdę pragnąć.."Chciałem się obudzić,spróbować ale czułem się tak jakbym miał 100 kilogramowy worek na swojej klatce piersiowej.Odpuściłem.Może później mi się uda.
Perspektywa Adama
Dziś rano wybudziłem się z śpiączki.Dowiedziałem się że zostałem pobity przez Janka a teraz on sam jest w śpiączce przez chyba jakiś pożar,tak mi mówiła Alice.Tak,zdążyła tu przyjść i ze mną pogadać.Florian też jest w śpiączce bo Janek go pobił,co ten chłopak wyrabia.Pierw bije 2 osoby do nie przytomności a teraz sam leży w szpitalu.Lekarze powiedzieli mi że jak do jutra będzie wszystko dobrze to będę mógł wyjść.Strasznie mnie to ucieszyło ponieważ żaden z moich fanów nic nie wie o moim wypadku,nie ma żadnych wyjaśnień czy odcinków.Wszedłem szybko na fejsa i napisałem na Fanpage'u że jestem w szpitalu i miałem mały wypadek dlatego nie było odcinków.Po napisaniu posta poszedłem do łazienki się trochę ogarnąć.Po wykonaniu tych czynności przyszła pielęgniarka sprawdzić czy wszystko jest w pożądku a za razem przyniosła mi coś do jedzenia.Sprawdziłem portale społecznościowe które miałem i zasnąłem.
Perspektywa Alice
Po naszym małym spotkaniu u Jasia w szpitalu ruszyłam do domu.Choć było południe to byłam już padnięta tym dniem.Gdy weszłam do naszego mieszkania Mery nie było.Westchnęłam..jak zwykle jestem sama.Oddaliłyśmy się od siebie.I to bardzo,chciałabym naprawić nasze relacje.Wręcz muszę.Położyłam się na łóżku i zaczęłam przeglądać wszystkie portale społecznościowe które miałam.Po skończeniu tych czynności minęło pół godziny.Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę jadalni hotelowej.Byłam głodna a była teraz pora obiadowa.Gdy skończyłam posiłek wróciłam do naszego pokoju.Zauważyłam że w łazience pali się światło.-Mery?Powiedziałam nie pewnie.-No?Krzyknęła z łazienki.-Nie,tak tylko się pytam czy to ty.-Aha,ok..odpowiedziała.Po długich 15 minutach wyszła z niej a ja zaczęłam rozmowę.-No tak w ogóle to hej,uśmiechnęłam się.-No cześć,czuje się tak,jakby mnie ignorowała.No nic,kontynuowałam dalej.-Więc...jak tam u ciebie?Zauważyłaś że się trochę oddaliłyśmy od siebie?spytałam smutna.-No jest ok i tak,zauważyłam.Musimy to naprawić!Krzyknęła,rzucając we mnie poduszką.-Wojna?Spytałam nie pewnie?-Wojna!Oznajmiła Mery zabierając kilka poduszek z kanapy rzucając je we mnie.Wzięłam pierwszą lepszą poduszkę i zaczęła się walka..
20 minut później
Byłyśmy już mega zmęczone więc odpuściłyśmy.-To co robimy?Wzięła głoś brązowo włosa.-Może film?Rzekłam.-Okej,podeszła do szafki z filmami i po kłóceniu się jaki film włączymy.Włożyła płytę do DVD i zaczęły się pierwsze napisy.Film był bardzo ciekawy ale w połowie zasnęłam..
Następnego dnia,Mery
Wczoraj oglądałyśmy z Mery film lecz ona w połowie zasnęła.Gdy wstałam popędziłam do łazienki zabierając czyste ubrania z szafy.Tam załatwiłam wszystkie poranne sprawy.Gotowa wyszłam z łazienki i zauważyłam że Alice jeszcze śpi,poczułam głód więc wyszłam z pokoju i ruszyłam do jadalni.Tam szybko pochłonęłam jedzenie i wzięłam zarazem dla niebiesko okiej.Wróciłam do pokoju postawiłam jedzenie na stole a obok zostawiłam karteczkę.Spojrzałam jeszcze raz w lustro i ruszyłam w stronę dworu.
Alice
Wstałam gdzieś koło 11.Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę.Na stole leżało specjalnie dla mnie śniadanie a obok karteczka z wyjaśnieniami gdzie znajduje się Mery.Natychmiast zjadłam posiłek i przejrzałam internety.Później ruszyłam do łazienki się ogarnąć.Po zrobieniu wszystkich czynności,ubrałam się w czyste ubrania.Z kolei potem poszłam do szpitala odwiedzić chłopców.
Szpital
Weszłam do białego budynku zwanym szpital.Nie lubiłam tego miejsca i nigdy nie polubię.Pierw zajrzałam do Adama.Na moje szczęście się wybudził.Pogadaliśmy z godzinkę i ruszyłam dalej.Teraz siedziałam u Florka i wpatrywałam się w jego nieruchome ciało.Łzy zebrały się pod moimi powiekami,szybko je wytarłam i opuściłam sale.Wahałam się nad wejściem do sali Jasia.Po chwili namysłu weszłam do niej i usiadłam na krzesełku obok łóżka z chłopakiem.Przyglądałam się mu bardzo uważnie.Jeszcze się nie wybudził,szkoda.Wyszłam z sali i ruszyłam do parku.
Janek
Słyszałem że przyszła do mnie Niebiesko włosa i mi się przyglądała.Nie mogłem jej zobaczyć...nie mogłem wyjść z ciała?Jeśli można to tak nazwać.Mogłem tylko słyszeć jej nie równy oddech.Po jakiś 15 minutach opuściła sale a ja zostałem sam.Musze spróbować się jakoś wybudzić..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej pandki!Jak tam u was?Po niecałym miesiącu znów zawitałam na bloga ;D.Tak patrzyłam na daty starszych postów i zawsze jest 1 miesiąc od stępu.Przypadek?Nie sądzę xDDD.Wracając do rozdziału ...podoba się?Napiszcie w komentarzu opinie bo nie wiem czy się podoba xD.Nie przedłużając...do zobaczenia,później^^
Do nexta pandki ;*
Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej twórczości!!!
You changed my life
środa, 20 stycznia 2016
sobota, 26 grudnia 2015
Rozdział 20 If Alice came...Can I be happy?
Oczami Mirandy
Wybiegłam z budynku pędem.Nie odwracałam się bo byłam pewna że chłopak biegnie za mną ale gdy stałam już przy nauczycielach powiadomić ich że jestem cała,nie widziałam nigdzie szatyna.Ruszyłam szybko do straży pożarnej powiedzieć im że chłopak został w środku.Ratownicy wbiegli do budynku szukać go a ja czekałam na ich wyjście.W tym czasie zadzwoniłam też po karetkę bo na pewno chłopak nie wyjdzie z tego cało.Po 15 minutach wyciągnęli chłopaka z szkoły i położyli go na ziemię.Nie długo też przyjechała karetka i zaczęła reanimować Jasia,nie wiedziałam że jest aż tak źle.Gdy karetka ratowała życie chłopaka ja rozpłakałam się.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Perspektywa Alice
W trakcie spaceru,spotkałam moją starą koleżankę z klasy,Julię.Razem siedziałyśmy w tym momencie w kawiarni,ponieważ na dworze było chłodno.Rozmawiałyśmy już jakieś 15 minut i wspominałyśmy stare dobre czasy.Miałam właśnie powiedzieć żart lecz zadzwoniła moja komórka.
-Halo?Spytałam nie pewnie.-Dzień dobry,z tej strony doktor.Nóżka z szpitala miejskiego.-Dzień dobry,a jeśli mogę spytać dlaczego Pan do mnie dzwoni?Zadałam pytanie ponownie bo byłam już zestresowana.-Zadzwoniłem do pani ponieważ pan Dąbrowski Jan był w trakcie dużego pożaru i jest w stanie krytycznym.Czy mogłaby pani przyjechać na adres...Mówił spokojnym głosem lekarz.Nogi się pode mną ugięły gdy usłyszałam:''Pan Jan Dąbrowski jest w stanie krytycznym.''Przeprosiłam szybko koleżankę że muszę wyjść.Zaczęłam iść szybkim krokiem do szpitala,na szczęście było to niedaleko.
Szpital
Podeszłam do recepcjonistki i spytałam się gdzie leży Janek,gdy już to wiedziałam weszłam do windy i wjechałam na odpowiednie piętro.Już chciałam wejść do pokoju nr.39 lecz zatrzymała mnie pielęgniarka.-Przepraszam,kim pani jest?Do sali może wejść tylko rodzina.Nie wiedziałam co powiedzieć więc palnęłam-Jestem jego dziewczyną!Kobieta spojrzałam na mnie spode łba i odeszła nic nie mówiąc.Weszłam na salę i zobaczyłam Janka mającego jakieś podłączone kable do siebie,miał plastry na oparzenia i miał mnóstwo bandaży.No niby jestem na niego wściekła ale jednak mi go trochę szkoda.Usiadłam na krzesełku obok jego łóżka i wpatrywałam się w jego zmęczoną twarz.
Perspektywa Jasia
leżałem w szpitalu bezwładnie na białym idealnie pościelonym łóżku.To znaczy me ciało.Ja nie wiem jak to powiedzieć,mój duch?Tak mój duch chodził po sali.Nie pamiętam co się dokładnie stało lecz jestem pewny że miałem poważny wypadek.Siedziałem na łóżku i rozmyślałem jak to możliwe że nie jestem w swym ciele, tylko obok.Usłyszałem uchylanie drzwi,momentalnie spojrzałem w tamtą stronę.Była to Niebiesko włosa....byłem zdziwiony jej wizytą u mnie ale i tak zrobiło mi się ciepło na ''serduchu''.Usiadła na krześle obok łóżka i wpatrywała się we mnie.Dziewczyna złapała mą dłoń,poczułem jej delikatny dotyk.-Wiesz co?Jesteś głupim palantem,burknęła,myślałem że powie coś milszego.-Ale...co ty zrobiłeś że byłeś w trakcie jakiegoś głupiego pożaru?Jestem na ciebie totalnie wściekła lecz ja nie umiem się na ciebie długo gniewać.Nie wiem dlaczego tu jestem,ponieważ mnie zraniłeś.Ale gdy się dowiedziałam że tu leżysz i jesteś w ciężkim stanie,zachciało mi się płakać.Wiem,wierzę,że możemy się przyjaźnić,uśmiechnęła się do siebie.Jeszcze trochę mi poopowiadała jak tam u niej było gdy nie gadaliśmy ze sobą,ona się śmiała,ja się śmiałem.Ona tego nie słyszała,to mnie zasmuciło.Poszła sobie.Znowu zostałem sam.Przecież pobiłem Florka!Boże!Nie pamiętałem tego!''Wybiegłem z sali''i zacząłem szukać jego sali.Niestety,zajęło mi to troszeczkę dłużej niż myślałem,gdyż nie mogłem się nikogo spytać gdzie leży.Lecz po niespełna godzinie ją znalazłem.Przed salą Floriana,siedziała Weronika (Mamiko,jak by ktoś nie wiedział xD~autorka).Zrobiło mi się głupio że musi teraz tu przeze mnie siedzieć.Przeleciałem przez ścianę(tak,wiem,dziwnie to brzmi ale cóż xD...~autorka.)Przeraziłem się gdy go ujrzałem.Wyglądał on...inaczej niż zwykle.Czułem się jeszcze gorzej.Gdy on i ja się obudzimy,muszę go przeprosić.To będzie moje pierwsze zadanie po obudzeniu.Następnie będę musiał poważnie pogadać z niebiesko włosą.Usiadłem na krzesełku obok przyjaciela (?).Nie wiem czy mogę się tak jeszcze nazwać...poturbowałem go dosyć poważnie i coś mi się wydaję że mi tak szybko nie wybaczy.Przyglądałem mu się uważnie.Może się obudzi?Jeszcze dzisiaj?Nie mam pojęcia lecz tego oczekuje.Wróciłem do mojego tymczasowego pokoju.Nudziło mi się nie miłosiernie..
Perspektywa Mirandy
Tymczasem leżałam na swym łóżku w domu.Myślałam nad tym co się dzisiaj stało.Jaś,uratował mi życie.Jego własne jest pod znakiem zapytania.Wampiry,potrafią się same uzdrowić lecz on stracił przytomność i tego już nie potrafimy,szkoda.Nie wybaczę sobie,jeśli on zginie.To będzie tylko i wyłącznie moja wina.Nie mogłam wytrzymać.Rozpłakałam się,to wszystko moja wina.Obwiniałam się w myślach.Otarłam łzy i podeszłam do szafy po świeże ubrania.Poszłam do łazienki a tam pod prysznic.Po odświeżeniu się,ubrałam wcześniej wybrany zestaw.Zrobiłam sobie lekki makijaż.Namalowałam sobie dwie cienkie kreski na oczach.Nałożyłam odrobinę różu na policzki i pomalowałam usta czerwono-krwistą śminką.Włosy uczesałam w luźnego kłosa.Gotowa zeszłam do kuchni.Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej zielone jabłko.Założyłam płaszczyk,czarne botki i gotowa wyszłam z domu.Musiałam od tego wszystkiego odpocząć...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej pandki wy moje kochane!!!Przepraszam że rozdział dopiero po 2 miesiącach lecz miałam dużo na głowie.Szkoła,rodzina itp.Połowę rozdziału napisałam te 2 miesiące temu ale nie miałam czasu go skończyć,przepraszam.Mam nadzieje że ktoś jeszcze czyta tego bloga :).Wiem,zawiodłam po całej linii :(.Chciałabym żeby się to zmieniło,myślę że,to powinno się zmienić.Postaram się dodawać rozdziały mniej-więcej regularnie okey?^^
Myślę że rozdział się spodobał po tak długiej przerwie :D.Wreszcie dowiedzieliście się co jest z Jankiem!Zostawiłam was w nie wiedzy xD.Haha to nie było śmieszne xD.
Do nexta pandki!;*
Każdy komentarz motywuje nie do dalszej twórczości!!!
Wybiegłam z budynku pędem.Nie odwracałam się bo byłam pewna że chłopak biegnie za mną ale gdy stałam już przy nauczycielach powiadomić ich że jestem cała,nie widziałam nigdzie szatyna.Ruszyłam szybko do straży pożarnej powiedzieć im że chłopak został w środku.Ratownicy wbiegli do budynku szukać go a ja czekałam na ich wyjście.W tym czasie zadzwoniłam też po karetkę bo na pewno chłopak nie wyjdzie z tego cało.Po 15 minutach wyciągnęli chłopaka z szkoły i położyli go na ziemię.Nie długo też przyjechała karetka i zaczęła reanimować Jasia,nie wiedziałam że jest aż tak źle.Gdy karetka ratowała życie chłopaka ja rozpłakałam się.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Perspektywa Alice
W trakcie spaceru,spotkałam moją starą koleżankę z klasy,Julię.Razem siedziałyśmy w tym momencie w kawiarni,ponieważ na dworze było chłodno.Rozmawiałyśmy już jakieś 15 minut i wspominałyśmy stare dobre czasy.Miałam właśnie powiedzieć żart lecz zadzwoniła moja komórka.
-Halo?Spytałam nie pewnie.-Dzień dobry,z tej strony doktor.Nóżka z szpitala miejskiego.-Dzień dobry,a jeśli mogę spytać dlaczego Pan do mnie dzwoni?Zadałam pytanie ponownie bo byłam już zestresowana.-Zadzwoniłem do pani ponieważ pan Dąbrowski Jan był w trakcie dużego pożaru i jest w stanie krytycznym.Czy mogłaby pani przyjechać na adres...Mówił spokojnym głosem lekarz.Nogi się pode mną ugięły gdy usłyszałam:''Pan Jan Dąbrowski jest w stanie krytycznym.''Przeprosiłam szybko koleżankę że muszę wyjść.Zaczęłam iść szybkim krokiem do szpitala,na szczęście było to niedaleko.
Szpital
Podeszłam do recepcjonistki i spytałam się gdzie leży Janek,gdy już to wiedziałam weszłam do windy i wjechałam na odpowiednie piętro.Już chciałam wejść do pokoju nr.39 lecz zatrzymała mnie pielęgniarka.-Przepraszam,kim pani jest?Do sali może wejść tylko rodzina.Nie wiedziałam co powiedzieć więc palnęłam-Jestem jego dziewczyną!Kobieta spojrzałam na mnie spode łba i odeszła nic nie mówiąc.Weszłam na salę i zobaczyłam Janka mającego jakieś podłączone kable do siebie,miał plastry na oparzenia i miał mnóstwo bandaży.No niby jestem na niego wściekła ale jednak mi go trochę szkoda.Usiadłam na krzesełku obok jego łóżka i wpatrywałam się w jego zmęczoną twarz.
Perspektywa Jasia
leżałem w szpitalu bezwładnie na białym idealnie pościelonym łóżku.To znaczy me ciało.Ja nie wiem jak to powiedzieć,mój duch?Tak mój duch chodził po sali.Nie pamiętam co się dokładnie stało lecz jestem pewny że miałem poważny wypadek.Siedziałem na łóżku i rozmyślałem jak to możliwe że nie jestem w swym ciele, tylko obok.Usłyszałem uchylanie drzwi,momentalnie spojrzałem w tamtą stronę.Była to Niebiesko włosa....byłem zdziwiony jej wizytą u mnie ale i tak zrobiło mi się ciepło na ''serduchu''.Usiadła na krześle obok łóżka i wpatrywała się we mnie.Dziewczyna złapała mą dłoń,poczułem jej delikatny dotyk.-Wiesz co?Jesteś głupim palantem,burknęła,myślałem że powie coś milszego.-Ale...co ty zrobiłeś że byłeś w trakcie jakiegoś głupiego pożaru?Jestem na ciebie totalnie wściekła lecz ja nie umiem się na ciebie długo gniewać.Nie wiem dlaczego tu jestem,ponieważ mnie zraniłeś.Ale gdy się dowiedziałam że tu leżysz i jesteś w ciężkim stanie,zachciało mi się płakać.Wiem,wierzę,że możemy się przyjaźnić,uśmiechnęła się do siebie.Jeszcze trochę mi poopowiadała jak tam u niej było gdy nie gadaliśmy ze sobą,ona się śmiała,ja się śmiałem.Ona tego nie słyszała,to mnie zasmuciło.Poszła sobie.Znowu zostałem sam.Przecież pobiłem Florka!Boże!Nie pamiętałem tego!''Wybiegłem z sali''i zacząłem szukać jego sali.Niestety,zajęło mi to troszeczkę dłużej niż myślałem,gdyż nie mogłem się nikogo spytać gdzie leży.Lecz po niespełna godzinie ją znalazłem.Przed salą Floriana,siedziała Weronika (Mamiko,jak by ktoś nie wiedział xD~autorka).Zrobiło mi się głupio że musi teraz tu przeze mnie siedzieć.Przeleciałem przez ścianę(tak,wiem,dziwnie to brzmi ale cóż xD...~autorka.)Przeraziłem się gdy go ujrzałem.Wyglądał on...inaczej niż zwykle.Czułem się jeszcze gorzej.Gdy on i ja się obudzimy,muszę go przeprosić.To będzie moje pierwsze zadanie po obudzeniu.Następnie będę musiał poważnie pogadać z niebiesko włosą.Usiadłem na krzesełku obok przyjaciela (?).Nie wiem czy mogę się tak jeszcze nazwać...poturbowałem go dosyć poważnie i coś mi się wydaję że mi tak szybko nie wybaczy.Przyglądałem mu się uważnie.Może się obudzi?Jeszcze dzisiaj?Nie mam pojęcia lecz tego oczekuje.Wróciłem do mojego tymczasowego pokoju.Nudziło mi się nie miłosiernie..
Perspektywa Mirandy
Tymczasem leżałam na swym łóżku w domu.Myślałam nad tym co się dzisiaj stało.Jaś,uratował mi życie.Jego własne jest pod znakiem zapytania.Wampiry,potrafią się same uzdrowić lecz on stracił przytomność i tego już nie potrafimy,szkoda.Nie wybaczę sobie,jeśli on zginie.To będzie tylko i wyłącznie moja wina.Nie mogłam wytrzymać.Rozpłakałam się,to wszystko moja wina.Obwiniałam się w myślach.Otarłam łzy i podeszłam do szafy po świeże ubrania.Poszłam do łazienki a tam pod prysznic.Po odświeżeniu się,ubrałam wcześniej wybrany zestaw.Zrobiłam sobie lekki makijaż.Namalowałam sobie dwie cienkie kreski na oczach.Nałożyłam odrobinę różu na policzki i pomalowałam usta czerwono-krwistą śminką.Włosy uczesałam w luźnego kłosa.Gotowa zeszłam do kuchni.Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej zielone jabłko.Założyłam płaszczyk,czarne botki i gotowa wyszłam z domu.Musiałam od tego wszystkiego odpocząć...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej pandki wy moje kochane!!!Przepraszam że rozdział dopiero po 2 miesiącach lecz miałam dużo na głowie.Szkoła,rodzina itp.Połowę rozdziału napisałam te 2 miesiące temu ale nie miałam czasu go skończyć,przepraszam.Mam nadzieje że ktoś jeszcze czyta tego bloga :).Wiem,zawiodłam po całej linii :(.Chciałabym żeby się to zmieniło,myślę że,to powinno się zmienić.Postaram się dodawać rozdziały mniej-więcej regularnie okey?^^
Myślę że rozdział się spodobał po tak długiej przerwie :D.Wreszcie dowiedzieliście się co jest z Jankiem!Zostawiłam was w nie wiedzy xD.Haha to nie było śmieszne xD.
Do nexta pandki!;*
Każdy komentarz motywuje nie do dalszej twórczości!!!
sobota, 24 października 2015
Rozdział 19 I saved her...
Oczami Janka
Wstałem z ławki i ruszyłem przez park w stronę domu myśląc nad wszystkim i niczym.Doszłem do wniosku że...że jestem cholernym dupkiem bez uczuć.Wiem że Alice mi już nie wybaczy i jest to dla mnie cholernie trudne ponieważ...zakochałem się w tej dziewczynie.Te kilka dni bez niej dały mi do zrozumienia że ją kocham i nie mogę bez niej żyć.Jest dla mnie zbyt ważna a ja ją ranie i odtrącam od siebie.Gdy doszedłem do domu poszedłem tylko pod prysznic,przebrałem się w piżamę i położyłem się do łóżka zmęczony tą całą sytuacją spać....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
O godzinie 6 nad ranem zaczął grać mój budzik.Jak ten czas szybko mija,pomyślałem wstając i podchodząc do mej szafy po świeże ubrania do szkoły.Poszedłem do łazienki się ogarnąć.Po jakimś czasie gdy wyglądałem już jak człowiek a nie jak potwór ruszyłem na dół do kuchni na śniadanie.Nie miałem pomysłu co mógł bym zjeść więc po prostu zrobiłem sobie płatki z mlekiem.Gdy zasiadłem do stoły i zacząłem konsumować me śniadanie.Ding-Dong,usłyszałem dzwonek do drzwi i poszedłem je otworzyć.W drzwiach stał Nathan,zbytnio się go tu nie spodziewałem ale go wpuściłem do środka.-Co tam,stary?Spytał rutynowo.-Ahh,szkoda gadać,życie mi się wali a u ciebie?Odpowiedziałem uśmiechając się przelotnie.-Hmmm nawet ok a słyszałeś że Florian trafił do szpitala ponieważ został pobity?prychnął.-Ciekawe kto był by takim chamem żeby go pobić do nie przytomności i jeszcze nie zadzwonić na pogotowie.Nie rozumiem takich ludzi.-Emm,ja nie wiem ale serio aż trafił do szpitala?Nie dowierzałem.Pokiwał twierdząco głową.-No cóż....zmieńmy temat,stwierdziłem zdenerwowany.Dokończyłem śniadanie,spakowałem książki i razem z Nathan'em ruszyliśmy jego autem do szkoły.
Perspektywa Dziewczyny
Obudziłam się następnego dnia rano,oj długo pospałam,oj długo,zaśmiałam się sama do siebie.Gdy wstałam,przetarłam oczy i rozciągnęłam się.Poszłam do kuchni zrobić jakieś śniadanie.Postawiłam na naleśniki.Po 20 minutach jadłam już moje pyszności z nutellą i truskawkami.Posprzątałam po sobie i ruszyłam do szafy po czyste ubrania a później do łazienki się odświeżyć.Po wykonaniu wszystkich czynności wyszłam z domu i ruszyłam na spacer.Poszłam do parku w którym po raz pierwszy spotkałam Janka.Uśmiechnęłam się na myśl o nim sama nie wiem czemu.
szkoła perspektywa Nathan'a
Po jakiś 15 minutach dojechaliśmy pod znienawidzony przeze mnie budynek zwany ''szkołą''.Chodzę tu już jakieś 4 lata ale nadal nienawidzę tego miejsca nawet jak nie musimy się tu uczyć przeróżnych przedmiotów jak w normalnej szkole.Weszliśmy do budynku i od razu podbiegły do nas dziewczyny.-Hej,Nathan!Co tam u ciebie skarbie?Wypaliła jedna blondynka,nawet seksowna.-Ej!Co się mu podlizujesz,szmato!Mery popchnęła tą blondynkę jak dobrze pamiętam jej imię.Obie dziewczyny zaczęły się szarpać na szkolnym korytarzu i nikt nic z tym nie robił.Ja miałem taki ubaw z tego ponieważ one biły się o mnie.-Nie zrobisz z tym nic?Spytał Janek spoglądając na mnie spode łba.-No cóż...nie zawsze zdarza się okazja że dziewczyny się o mnie biją,jeszcze chwilkę chcę popatrzeć,stwierdziłem śmiejąc się.Chłopak burknął coś pod nosem i poszedł w swoją stronę.
Perspektywa Janka,kilka godzin później
Miałem właśnie Alchemie i strasznie się nudziłem,już wiem że będę nienawidzić tego przedmiotu.
Gdy nauczycielka coś tam tłumaczyła zaczął piszczeć jakiś alarm.Wszyscy spojrzeli na siebie ukradkiem a nauczycielka wygłosiła że mamy wyjść ze szkoły,więc oczywiście tak zrobiliśmy.Wszyscy uczniowie którzy byli dziś w szkole stali przy bramie jakieś 500 metrów od szkoły i patrzyli jak nauczyciele rozmawiają zaciekliwie.W tym momencie przyjechała straż pożarna i zaczęła gasić ogień którego się dzisiaj nie spodziewałem.W tym jakiś facet zaczął krzyczeć:,,Czy ktoś widział Mirandę?!(To ta dziewczyna która oprowadzała Janka po szkole~autorka).Jakiś uczeń obwieścił że może jest jeszcze w budynku.Nie wiem dlaczego ale zacząłem biec w jego stronę jak oparzony.''Ludzie''próbowali mnie zatrzymać ale ja biegłem nie słuchając ich,polubiłem Mirandę jest całkiem spoko i dlatego musiałem ją uratować.W szkole było pełno dymu i ognia,czego ja się mogłem spodziewać w palącym się budynku.Prawie nic nie widziałem ale biegłem i krzyczałem jej imię:,,Miranda!Gdzie jesteś?!Odezwij się!I tak w kółko i w kółko.Na 2 piętrze zobaczyłem jakąś małą postać,podbiegłem do niej i okazało się że to dziewczyna.Wziąłem ją na ręce i biegłem w stronę wyjścia,coraz gorzej się czułem.Brakowało mi świeżego powietrza.Zaczęło kręcić mi się w głowie i przystanąłem na chwilę w ten dziewczyna odezwała się.-Janek,postaw mnie na ziemi,widzę że nie masz siły.Postawiłem ją na ziemi i biegliśmy razem do wyjścia.Ja byłem coraz to bardziej słabszy i brunetka była z 200 metrów przede mną.Oparłem się o ścianę i osunąłem się na niej na podłogę zasypiając i widząc tylko jak dziewczyna ucieka z palącego się pomieszczenia....
Oczami Mirandy
Wybiegłam z budynku pędem.Nie odwracałam się bo byłam pewna że chłopak biegnie za mną ale gdy stałam już przy nauczycielach powiadomić ich że jestem cała,nie widziałam nigdzie szatyna.Ruszyłam szybko do straży pożarnej powiedzieć im że chłopak został w środku.Ratownicy wbiegli do budynku szukać go a ja czekałam na ich wyjście.W tym czasie zadzwoniłam też po karetkę bo na pewno chłopak nie wyjdzie z tego cało.Po 15 minutach wyciągnęli chłopaka z szkoły i położyli go na ziemię.Nie długo też przyjechała karetka i zaczęła reanimować Jasia,nie wiedziałam że jest aż tak źle.Gdy karetka ratowała życie chłopaka ja rozpłakałam się.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dam,dam,dam!!!Dzień doberek moje pandki kochane <3!Jak tam u was?Dobrze?To się cieszę :D.Wiem,wiem długo mnie nie było na blogger'ze ale już powróciłam w ''dobrym'' stylu xD.Tak wiem jestem jędzą bo prawie zabiłam Jasia ale no cóż...gdybym tego nie zrobiła opowiadane byłoby nudne więc właśnie...Tooo chyba wszystko powiedziałam co miałam oznajmić,więc pa :*.
Do nexta pandki moje :*
Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej twórczości!!!
Wstałem z ławki i ruszyłem przez park w stronę domu myśląc nad wszystkim i niczym.Doszłem do wniosku że...że jestem cholernym dupkiem bez uczuć.Wiem że Alice mi już nie wybaczy i jest to dla mnie cholernie trudne ponieważ...zakochałem się w tej dziewczynie.Te kilka dni bez niej dały mi do zrozumienia że ją kocham i nie mogę bez niej żyć.Jest dla mnie zbyt ważna a ja ją ranie i odtrącam od siebie.Gdy doszedłem do domu poszedłem tylko pod prysznic,przebrałem się w piżamę i położyłem się do łóżka zmęczony tą całą sytuacją spać....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
O godzinie 6 nad ranem zaczął grać mój budzik.Jak ten czas szybko mija,pomyślałem wstając i podchodząc do mej szafy po świeże ubrania do szkoły.Poszedłem do łazienki się ogarnąć.Po jakimś czasie gdy wyglądałem już jak człowiek a nie jak potwór ruszyłem na dół do kuchni na śniadanie.Nie miałem pomysłu co mógł bym zjeść więc po prostu zrobiłem sobie płatki z mlekiem.Gdy zasiadłem do stoły i zacząłem konsumować me śniadanie.Ding-Dong,usłyszałem dzwonek do drzwi i poszedłem je otworzyć.W drzwiach stał Nathan,zbytnio się go tu nie spodziewałem ale go wpuściłem do środka.-Co tam,stary?Spytał rutynowo.-Ahh,szkoda gadać,życie mi się wali a u ciebie?Odpowiedziałem uśmiechając się przelotnie.-Hmmm nawet ok a słyszałeś że Florian trafił do szpitala ponieważ został pobity?prychnął.-Ciekawe kto był by takim chamem żeby go pobić do nie przytomności i jeszcze nie zadzwonić na pogotowie.Nie rozumiem takich ludzi.-Emm,ja nie wiem ale serio aż trafił do szpitala?Nie dowierzałem.Pokiwał twierdząco głową.-No cóż....zmieńmy temat,stwierdziłem zdenerwowany.Dokończyłem śniadanie,spakowałem książki i razem z Nathan'em ruszyliśmy jego autem do szkoły.
Perspektywa Dziewczyny
Obudziłam się następnego dnia rano,oj długo pospałam,oj długo,zaśmiałam się sama do siebie.Gdy wstałam,przetarłam oczy i rozciągnęłam się.Poszłam do kuchni zrobić jakieś śniadanie.Postawiłam na naleśniki.Po 20 minutach jadłam już moje pyszności z nutellą i truskawkami.Posprzątałam po sobie i ruszyłam do szafy po czyste ubrania a później do łazienki się odświeżyć.Po wykonaniu wszystkich czynności wyszłam z domu i ruszyłam na spacer.Poszłam do parku w którym po raz pierwszy spotkałam Janka.Uśmiechnęłam się na myśl o nim sama nie wiem czemu.
szkoła perspektywa Nathan'a
Po jakiś 15 minutach dojechaliśmy pod znienawidzony przeze mnie budynek zwany ''szkołą''.Chodzę tu już jakieś 4 lata ale nadal nienawidzę tego miejsca nawet jak nie musimy się tu uczyć przeróżnych przedmiotów jak w normalnej szkole.Weszliśmy do budynku i od razu podbiegły do nas dziewczyny.-Hej,Nathan!Co tam u ciebie skarbie?Wypaliła jedna blondynka,nawet seksowna.-Ej!Co się mu podlizujesz,szmato!Mery popchnęła tą blondynkę jak dobrze pamiętam jej imię.Obie dziewczyny zaczęły się szarpać na szkolnym korytarzu i nikt nic z tym nie robił.Ja miałem taki ubaw z tego ponieważ one biły się o mnie.-Nie zrobisz z tym nic?Spytał Janek spoglądając na mnie spode łba.-No cóż...nie zawsze zdarza się okazja że dziewczyny się o mnie biją,jeszcze chwilkę chcę popatrzeć,stwierdziłem śmiejąc się.Chłopak burknął coś pod nosem i poszedł w swoją stronę.
Perspektywa Janka,kilka godzin później
Miałem właśnie Alchemie i strasznie się nudziłem,już wiem że będę nienawidzić tego przedmiotu.
Gdy nauczycielka coś tam tłumaczyła zaczął piszczeć jakiś alarm.Wszyscy spojrzeli na siebie ukradkiem a nauczycielka wygłosiła że mamy wyjść ze szkoły,więc oczywiście tak zrobiliśmy.Wszyscy uczniowie którzy byli dziś w szkole stali przy bramie jakieś 500 metrów od szkoły i patrzyli jak nauczyciele rozmawiają zaciekliwie.W tym momencie przyjechała straż pożarna i zaczęła gasić ogień którego się dzisiaj nie spodziewałem.W tym jakiś facet zaczął krzyczeć:,,Czy ktoś widział Mirandę?!(To ta dziewczyna która oprowadzała Janka po szkole~autorka).Jakiś uczeń obwieścił że może jest jeszcze w budynku.Nie wiem dlaczego ale zacząłem biec w jego stronę jak oparzony.''Ludzie''próbowali mnie zatrzymać ale ja biegłem nie słuchając ich,polubiłem Mirandę jest całkiem spoko i dlatego musiałem ją uratować.W szkole było pełno dymu i ognia,czego ja się mogłem spodziewać w palącym się budynku.Prawie nic nie widziałem ale biegłem i krzyczałem jej imię:,,Miranda!Gdzie jesteś?!Odezwij się!I tak w kółko i w kółko.Na 2 piętrze zobaczyłem jakąś małą postać,podbiegłem do niej i okazało się że to dziewczyna.Wziąłem ją na ręce i biegłem w stronę wyjścia,coraz gorzej się czułem.Brakowało mi świeżego powietrza.Zaczęło kręcić mi się w głowie i przystanąłem na chwilę w ten dziewczyna odezwała się.-Janek,postaw mnie na ziemi,widzę że nie masz siły.Postawiłem ją na ziemi i biegliśmy razem do wyjścia.Ja byłem coraz to bardziej słabszy i brunetka była z 200 metrów przede mną.Oparłem się o ścianę i osunąłem się na niej na podłogę zasypiając i widząc tylko jak dziewczyna ucieka z palącego się pomieszczenia....
Oczami Mirandy
Wybiegłam z budynku pędem.Nie odwracałam się bo byłam pewna że chłopak biegnie za mną ale gdy stałam już przy nauczycielach powiadomić ich że jestem cała,nie widziałam nigdzie szatyna.Ruszyłam szybko do straży pożarnej powiedzieć im że chłopak został w środku.Ratownicy wbiegli do budynku szukać go a ja czekałam na ich wyjście.W tym czasie zadzwoniłam też po karetkę bo na pewno chłopak nie wyjdzie z tego cało.Po 15 minutach wyciągnęli chłopaka z szkoły i położyli go na ziemię.Nie długo też przyjechała karetka i zaczęła reanimować Jasia,nie wiedziałam że jest aż tak źle.Gdy karetka ratowała życie chłopaka ja rozpłakałam się.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dam,dam,dam!!!Dzień doberek moje pandki kochane <3!Jak tam u was?Dobrze?To się cieszę :D.Wiem,wiem długo mnie nie było na blogger'ze ale już powróciłam w ''dobrym'' stylu xD.Tak wiem jestem jędzą bo prawie zabiłam Jasia ale no cóż...gdybym tego nie zrobiła opowiadane byłoby nudne więc właśnie...Tooo chyba wszystko powiedziałam co miałam oznajmić,więc pa :*.
Do nexta pandki moje :*
Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej twórczości!!!
niedziela, 27 września 2015
Rozdział 18 I have no strength
.-Co się stało?Spytał łagodnym tonem.-M-miałam ko-ko-koszmar,jąkałam się.-On -by-był taki -re-realistyczny,wtuliłam się mocniej w kolegę.-Już csiii,już dobrze,to tylko sen,to nie zdarzyło się naprawdę.Powiedział spokojnie.kiwnęłam głową i oddaliłam się od chłopaka,przetarłam oczy od łez i spojrzałam na niego.-Chyba nie pozwolisz żeby cię gruby kisielek pocieszał,uśmiechnął się.Na te słowa zaśmiałam się lekko.-ohh Rafał,ty i te twoje poczucie humoru.Cały czas się śmiałam.-Okej kochana.muszę ci coś ważnego powiedzieć,zaczął już poważnie.-Flo trafił do szpitala.Patrzyłam na niego wmurowana.Ale jak to?Gdzie,jak,dlaczego?-Ale jak to?Powiedziałam załamana,bardzo lubiłam Floriana i nie rozumiałam dlaczego teraz wszystko się niszczy.Janek mnie odrzuca,biję Adama teraz Flo.To jest tragedia co się teraz dzieję......
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Pójdę do Lekarza spytać się co z Adamem i po jakieś leki uspakajające.Wstałam z krzesła i ruszyłam do pokoju lekarskiego.Zapukałam i po chwili usłyszałam ciche ''proszę''.Nacisnęłam klamkę i znalazłam się w pomieszczeniu.-Dzień dobry,czy jest coś nowego w sprawie Adama Zimmerman'a?Spytałam patrząc na Mężczyznę z brodą.-Otóż jak na razie jego stan jest stabilny,czy chciałaby pani coś jeszcze wiedzieć?Uniósł brwi spoglądając na mnie spod papierów.-Czy mogłabym dostać jakieś leki uspokajające?Dziś strasznie dużo się dowiedziałam i zżera mnie strasznie stres,uśmiechnęłam się słabo.-Kornelio,podaj pani jakieś leki,powiedział facet nawet nie unosząc głowy spod papierów.Kobieta kiwnęła głową że zrozumiała i zaczęła szperać w szufladzie za jakimiś lekami.Znalazła jakieś opakowanie którego napis nie mogłam odczytać.Nalała do kubka zimną wodę i wsypała proszek,rozmieszała go łyżeczką a woda zmieniła kolor na różowy.Podała mi kubek a ja wypiłam zawartość duszkiem,oddałam kubek kobiecie i podziękowałam.Wyszłam z pokoju i wróciłam do znajomych.Lecz tam nie widziałam nikogo prócz Rafała.Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.-Co jest?Gdzie są wszyscy?-Wszyscy są już w aucie,pojedziemy do domu się przespać i odświeżyć.Mama Adama i Dominika zostaną z nim.Kręciłam przecząco głową.-Nie możemy go zostawić!Podniosłam z lekka głos.Chłopak złapał mnie za ramiona i potrząsnął mną.-Alice,zrozum on tak czy siak śpi.Jak się obudzi to jego mama do nas zadzwoni,rozumiesz? -Ale my go nie możemy zostawić,powiedziałam ściszonym głosem.Rafał wziął mnie na ręce i ruszył w stronę wyjścia.Zaczęłam go ''bić''pięściami i krzyczałam żeby mnie puścił ale on mnie najzwyczajniej olał.Doszliśmy do samochodu,postawił mnie na ziemi a ja wsiadłam jak najszybciej do auta.Związałam ręce na klatce piersiowej i miałam grymas na twarzy.Weronika spojrzała w tylnie lusterko z śmieszną miną patrząc na mnie.-No co?Spytałam zmieniając minę twarzy na zdziwioną.-Nie,nic.Odpaliła auto i ruszyliśmy.
Dom
Gdy weszłam do mojego tymczasowego mieszkania poczułam nie przyjemny zapach.Zakluczyłam za sobą drzwi i weszłam do kuchni w której stała Mery z patelnią w ręce.Uniosłam brwi,już chciałam spytać co zrobiła lecz nie dała mi zacząć.-Ja tylko chciałam zrobić smażone jajka,zaśmiała się razem ze mną.-Okej?Nie wiem jak ty to zrobiłaś,zaczęłam-i chyba nie chcesz wiedzieć!Krzyknęła z kuchni.-Chyba masz rację!Odkrzyknęłam śmiejąc się z własnej przyjaciółki.Wzięłam komplet ubrań i ruszyłam do łazienki.Tam załatwiłam wszystkie moje sprawy,ubrałam się a później tylko zrobiłam kreski i pomalowałam rzęsy,nie miałam siły na jaki kolwiek make-up.Położyłam się na łóżku biorąc książkę w dłonie i otwierając pierwszą stronę.Zaczęłam czytać książkę ''Niezgodna''.Całą książka rozgrywała się w Chicago.Dziewczyna o imieniu Beatrice była na teście przynależności.Test miał pokazać jej jaką frakcję ma wybrać podczas ceremoni wyboru.Lecz niestety dziewczyna nie nadaję się tylko do jednej frakcji.Większości ludziom wypada tylko jedna frakcja,lecz u Beatrice tak nie jest.Pasuję ona do Altruizmu z którego pochodzi,do Erudycji której nienawidzi i Nieustraszoności.Podczas ceremoni wyboru dziewczyna wybiera nieustraszoność.Większość członków frakcji uważa ich za wariatów ponieważ robią niebezpieczne rzeczy...W tej chwili film mi się urwał ponieważ zasnęłam....
Oczami Janka
Wstałem z ławki i ruszyłem przez park w stronę domu myśląc nad wszystkim i niczym.Doszłem do wniosku że...że jestem cholernym dupkiem bez uczuć.Wiem że Alice mi już nie wybaczy i jest to dla mnie cholernie trudne ponieważ...zakochałem się w tej dziewczynie.Te kilka dni bez niej dały mi do zrozumienia że ją kocham i nie mogę bez niej żyć.Jest dla mnie zbyt ważna a ja ją ranie i odtrącam od siebie.Gdy doszedłem do domu poszedłem tylko pod prysznic,przebrałem się w piżamę i położyłem się do łóżka zmęczony tą całą sytuacją....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemka mordeczki!!!Witam was z nowym rozdziałem!Jak mówiłam chyba w ostatnim poście,rozdziały będą pojawiać się regularnie :D.Polecam też ogromnie całą serie Niezgodna!Te książki są świetne^^!Bla,bla,bla i tak dalej xDDDD.
Do nexta mordki :*
Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej twórczości!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Pójdę do Lekarza spytać się co z Adamem i po jakieś leki uspakajające.Wstałam z krzesła i ruszyłam do pokoju lekarskiego.Zapukałam i po chwili usłyszałam ciche ''proszę''.Nacisnęłam klamkę i znalazłam się w pomieszczeniu.-Dzień dobry,czy jest coś nowego w sprawie Adama Zimmerman'a?Spytałam patrząc na Mężczyznę z brodą.-Otóż jak na razie jego stan jest stabilny,czy chciałaby pani coś jeszcze wiedzieć?Uniósł brwi spoglądając na mnie spod papierów.-Czy mogłabym dostać jakieś leki uspokajające?Dziś strasznie dużo się dowiedziałam i zżera mnie strasznie stres,uśmiechnęłam się słabo.-Kornelio,podaj pani jakieś leki,powiedział facet nawet nie unosząc głowy spod papierów.Kobieta kiwnęła głową że zrozumiała i zaczęła szperać w szufladzie za jakimiś lekami.Znalazła jakieś opakowanie którego napis nie mogłam odczytać.Nalała do kubka zimną wodę i wsypała proszek,rozmieszała go łyżeczką a woda zmieniła kolor na różowy.Podała mi kubek a ja wypiłam zawartość duszkiem,oddałam kubek kobiecie i podziękowałam.Wyszłam z pokoju i wróciłam do znajomych.Lecz tam nie widziałam nikogo prócz Rafała.Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.-Co jest?Gdzie są wszyscy?-Wszyscy są już w aucie,pojedziemy do domu się przespać i odświeżyć.Mama Adama i Dominika zostaną z nim.Kręciłam przecząco głową.-Nie możemy go zostawić!Podniosłam z lekka głos.Chłopak złapał mnie za ramiona i potrząsnął mną.-Alice,zrozum on tak czy siak śpi.Jak się obudzi to jego mama do nas zadzwoni,rozumiesz? -Ale my go nie możemy zostawić,powiedziałam ściszonym głosem.Rafał wziął mnie na ręce i ruszył w stronę wyjścia.Zaczęłam go ''bić''pięściami i krzyczałam żeby mnie puścił ale on mnie najzwyczajniej olał.Doszliśmy do samochodu,postawił mnie na ziemi a ja wsiadłam jak najszybciej do auta.Związałam ręce na klatce piersiowej i miałam grymas na twarzy.Weronika spojrzała w tylnie lusterko z śmieszną miną patrząc na mnie.-No co?Spytałam zmieniając minę twarzy na zdziwioną.-Nie,nic.Odpaliła auto i ruszyliśmy.
Dom
Gdy weszłam do mojego tymczasowego mieszkania poczułam nie przyjemny zapach.Zakluczyłam za sobą drzwi i weszłam do kuchni w której stała Mery z patelnią w ręce.Uniosłam brwi,już chciałam spytać co zrobiła lecz nie dała mi zacząć.-Ja tylko chciałam zrobić smażone jajka,zaśmiała się razem ze mną.-Okej?Nie wiem jak ty to zrobiłaś,zaczęłam-i chyba nie chcesz wiedzieć!Krzyknęła z kuchni.-Chyba masz rację!Odkrzyknęłam śmiejąc się z własnej przyjaciółki.Wzięłam komplet ubrań i ruszyłam do łazienki.Tam załatwiłam wszystkie moje sprawy,ubrałam się a później tylko zrobiłam kreski i pomalowałam rzęsy,nie miałam siły na jaki kolwiek make-up.Położyłam się na łóżku biorąc książkę w dłonie i otwierając pierwszą stronę.Zaczęłam czytać książkę ''Niezgodna''.Całą książka rozgrywała się w Chicago.Dziewczyna o imieniu Beatrice była na teście przynależności.Test miał pokazać jej jaką frakcję ma wybrać podczas ceremoni wyboru.Lecz niestety dziewczyna nie nadaję się tylko do jednej frakcji.Większości ludziom wypada tylko jedna frakcja,lecz u Beatrice tak nie jest.Pasuję ona do Altruizmu z którego pochodzi,do Erudycji której nienawidzi i Nieustraszoności.Podczas ceremoni wyboru dziewczyna wybiera nieustraszoność.Większość członków frakcji uważa ich za wariatów ponieważ robią niebezpieczne rzeczy...W tej chwili film mi się urwał ponieważ zasnęłam....
Oczami Janka
Wstałem z ławki i ruszyłem przez park w stronę domu myśląc nad wszystkim i niczym.Doszłem do wniosku że...że jestem cholernym dupkiem bez uczuć.Wiem że Alice mi już nie wybaczy i jest to dla mnie cholernie trudne ponieważ...zakochałem się w tej dziewczynie.Te kilka dni bez niej dały mi do zrozumienia że ją kocham i nie mogę bez niej żyć.Jest dla mnie zbyt ważna a ja ją ranie i odtrącam od siebie.Gdy doszedłem do domu poszedłem tylko pod prysznic,przebrałem się w piżamę i położyłem się do łóżka zmęczony tą całą sytuacją....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemka mordeczki!!!Witam was z nowym rozdziałem!Jak mówiłam chyba w ostatnim poście,rozdziały będą pojawiać się regularnie :D.Polecam też ogromnie całą serie Niezgodna!Te książki są świetne^^!Bla,bla,bla i tak dalej xDDDD.
Do nexta mordki :*
Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej twórczości!!!
niedziela, 20 września 2015
Rozdział 17 It was scary
-Co się stało?Spytałem.Wstał z kanapy i patrzył na mnie.-Kurwa,Flo ja już nie mam siły!Nie chce być tym pieprzonym wampirem!Mam dość,życie mi się przez to wali!Krzyczał z całych sił.-Emm,ja nie wiem co powiedzieć,rzekłem zmieszany.-Chłopie!Ty nie wiesz co powiedzieć?!Zmieniłeś mnie w pieprzonego wampira i nie wiesz co powiedzieć?!Dobrze wiesz że tego nie chciałem!Rzucił się na mnie z pięściami.-Przez ciebie i Igora mam zjebane życie!Uderzył mnie z pięści w nos-Nienawidzę cię i jego!Kopnął mnie w brzuch.-Jesteś pojebanym idiotą!Dostałem w twarz-Dobrze wiesz że przez to nie będę mógł być z Alice a wiesz ile to dla mnie znaczy!Ile ona dla mnie znaczy!Dostałem w żebra,ledwo co widziałem.-Nie rozumiem dlaczego to zrobiliście!Tyle jest ludzi na świecie a wy wybraliście właśnie mnie!Nie chcę tak do cholery żyć!Uderzył po raz 3 w żebra,nie mogłem zebrać powietrza w płuca.
-Nienawidzę cię z całego serca!Mam nadzieje że to odkręcisz!Bo nie żyjesz!Kopnął w brzuch.Widziałem tylko jak odchodzi i trzaska drzwiami.Wtedy nastała ciemność....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Perspektywa Mamy Adama
Byłam właśnie na zakupach gdy zadzwonił mój telefon,odebrałam i przeraziłam się gdy otrzymałam chorobliwie okropną wiadomość.Napisałam też Dominice żeby przyszła do szpitala,zapłaciłam za zakupy i w szybkim tępię znalazłam się w szpitalu na szczęście Dominika już tam była.-Boże święty,dzieci powiedzcie mi co się stało.-Mamo,Adam został pobity,przez Janka.Skwitowała córka-Przez kogo?Spytałam zdezorientowana.-Przez Jasia,tego youtuber'a od którego kupiłam tą bluzę ''Jdabrowsky Wear''.-Ah,tego.No cóż.Dlaczego i w jakim stanie jest Adam?-Otóż pani syn,zaczął Stuart:Otóż pani syn został pobity ponieważ,ponieważ graliśmy w butelkę i wypadło na,na Adama.Rafał,wskazał na śpiącego kolegę,na którym ramieniu spała jakaś dziewczyna.-Rafał spytał się koledze co wybiera,brunet wybrał oczywiście zadanie,musiał niestety pocałować Alice,wskazał na tą dziewczynę.I gdy już miało do tego zajść,wleciał nie wiadomo skąd Janek i zaczął bić i wyzywać Adama,i o to tak znaleźliśmy się tutaj.Skończył swój monolog chłopak z włosami jak gniazdo ptaków.Czarno włosa kobieta odchrząknęła i zaczęła.-Stan chłopaka jest w porządku lecz doznał małego wstrząsu mózgu,ma złamaną rękę,urazy wewnętrzne lecz nie zagrażające życiu.Ah tak zapomniałabym,Adam jest podłączony do kardiomonitora i jest w śpiączce farmakologicznej.Nie wiedziałam co powiedzieć,byłam w totalnym szoku,mój kochany synuś,mój skarb jest w szpitalu i w dodatku w śpiączce.Mała łza spłynęła mi po policzku,córka od razu ją za uwarzyła.Starła ją i przytuliła mnie mocno.-Czy można do niego wejść?Spytałam roztrzęsiona.
Perspektywa Rafałą
Marzyłem o tym że jestem w krainie słodyczy,były tam same moje kochane pyszne maleństwa.W tym momencie podszedł do mnie wafelek czekoladowy,miałem go właśnie zjeść lecz usłyszałem wycie syren pogotowia.Wybudziłem się z najlepszego snu w życiu,spojrzałem na drzwi wejściowe i za uwarzyłem ludzi wjeżdżających z noszami do szpitala.Koszulka tej osoby przyciągła mą uwagę.Nie wierze,to był on.....
Perspektywa Jana
Wyszedłem z domu kolegi,zdenerwowany i roztrzęsiony tym co właśnie zrobiłem.Jestem potworem,jestem cholernym potworem bez uczuć.Pierw ranie Alice,później bije Adama i Floriana do nie przytomności a teraz co?Zabiję kogoś bo mnie wkurzył?Nienawidzę siebie za to wszystko.Jestem cholernym gnojem nie zasługuję na życie i szczęście tylko ból.....
Oczami Alice
Byłam w domu,oglądałam właśnie film aż po chwili wszystko zgasło.W mieszkaniu nastała natarczywa ciemność.Usłyszałam głosy-Jesteś głupia,jesteś niczym!Nikt cię nie kocha,nie zasługujesz na życie...Przeraziłam się bo nie wiedziałam co to ma znaczyć.Na stole zapaliła się świeczka a obok niej leżała jakaś kartka.''Już niedługo twój koniec,kotku..''gdy spojrzałam na dół kartki...przeraziłam się i wyrzuciłam ją w powietrze.Na dole była plama krwi.Serce zaczęło walić mi jak oszalałe,coraz bardziej byłam przerażona.Usłyszałam tupot stóp z schodów.Były one coraz głośniejsze,nie wiedziałam co robić.Widziałam cień człowieka na ścianie na przeciwko mnie...
Krzyknęłam i w tym momencie się obudziłam.Otworzyłam oczy i wszyscy na mnie dziwnie patrzyli.Byłam cała spocona i dychałam jak parowóz,nie wiedziałam co miał oznaczać ten sen.Obok mnie cały czas odkąd zasnęłam siedział Rafał wyczekując na wyjaśnienia spowodowane mym zachowaniem.Spojrzałam mu w oczy,zaczęłam płakać jak małe dziecko,przytuliłam się do niego i szlochałam dalej.-Co się stało?Spytał łagodnym tonem.-M-miałam ko-ko-koszmar,jąkałam się.-On -by-był taki -re-realistyczny,wtuliłam się mocniej w kolegę.-Już csiii,już dobrze,to tylko sen,to nie zdarzyło się naprawdę.Powiedział spokojnie.kiwnęłam głową i oddaliłam się od chłopaka,przetarłam oczy od łez i spojrzałam na niego.-Chyba nie pozwolisz żeby cię gruby kisielek pocieszał,uśmiechnął się.Na te słowa zaśmiałam się lekko.-ohh Rafał,ty i te twoje poczucie humoru.Cały czas się śmiałam.-Okej kochana.muszę ci coś ważnego powiedzieć,zaczął już poważnie.-Flo trafił do szpitala.Patrzyłam na niego zmurowana.Ale jak to?Gdzie,jak,dlaczego?-Ale jak to?Powiedziałam załamana,bardzo lubiłam Floriana i nie rozumiałam dlaczego teraz wszystko się niszczy.Janek mnie odrzuca,biję Adama teraz Flo.To jest tragedia co się teraz dzieję......
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej moje pandki kochane!Co tam u was?Bo u mnie super :D!Jak wam się podoba rozdział bo mi bardzo xD.Dzisiaj mam duży humor xD.Hahaha nie wiem co mi jest :"D.Mam nadzieję że rozdział się podoba i liczę na miłe komentarze :D!
Do nexta pandki :*
Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej twórczości!!!
-Nienawidzę cię z całego serca!Mam nadzieje że to odkręcisz!Bo nie żyjesz!Kopnął w brzuch.Widziałem tylko jak odchodzi i trzaska drzwiami.Wtedy nastała ciemność....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Perspektywa Mamy Adama
Byłam właśnie na zakupach gdy zadzwonił mój telefon,odebrałam i przeraziłam się gdy otrzymałam chorobliwie okropną wiadomość.Napisałam też Dominice żeby przyszła do szpitala,zapłaciłam za zakupy i w szybkim tępię znalazłam się w szpitalu na szczęście Dominika już tam była.-Boże święty,dzieci powiedzcie mi co się stało.-Mamo,Adam został pobity,przez Janka.Skwitowała córka-Przez kogo?Spytałam zdezorientowana.-Przez Jasia,tego youtuber'a od którego kupiłam tą bluzę ''Jdabrowsky Wear''.-Ah,tego.No cóż.Dlaczego i w jakim stanie jest Adam?-Otóż pani syn,zaczął Stuart:Otóż pani syn został pobity ponieważ,ponieważ graliśmy w butelkę i wypadło na,na Adama.Rafał,wskazał na śpiącego kolegę,na którym ramieniu spała jakaś dziewczyna.-Rafał spytał się koledze co wybiera,brunet wybrał oczywiście zadanie,musiał niestety pocałować Alice,wskazał na tą dziewczynę.I gdy już miało do tego zajść,wleciał nie wiadomo skąd Janek i zaczął bić i wyzywać Adama,i o to tak znaleźliśmy się tutaj.Skończył swój monolog chłopak z włosami jak gniazdo ptaków.Czarno włosa kobieta odchrząknęła i zaczęła.-Stan chłopaka jest w porządku lecz doznał małego wstrząsu mózgu,ma złamaną rękę,urazy wewnętrzne lecz nie zagrażające życiu.Ah tak zapomniałabym,Adam jest podłączony do kardiomonitora i jest w śpiączce farmakologicznej.Nie wiedziałam co powiedzieć,byłam w totalnym szoku,mój kochany synuś,mój skarb jest w szpitalu i w dodatku w śpiączce.Mała łza spłynęła mi po policzku,córka od razu ją za uwarzyła.Starła ją i przytuliła mnie mocno.-Czy można do niego wejść?Spytałam roztrzęsiona.
Perspektywa Rafałą
Marzyłem o tym że jestem w krainie słodyczy,były tam same moje kochane pyszne maleństwa.W tym momencie podszedł do mnie wafelek czekoladowy,miałem go właśnie zjeść lecz usłyszałem wycie syren pogotowia.Wybudziłem się z najlepszego snu w życiu,spojrzałem na drzwi wejściowe i za uwarzyłem ludzi wjeżdżających z noszami do szpitala.Koszulka tej osoby przyciągła mą uwagę.Nie wierze,to był on.....
Perspektywa Jana
Wyszedłem z domu kolegi,zdenerwowany i roztrzęsiony tym co właśnie zrobiłem.Jestem potworem,jestem cholernym potworem bez uczuć.Pierw ranie Alice,później bije Adama i Floriana do nie przytomności a teraz co?Zabiję kogoś bo mnie wkurzył?Nienawidzę siebie za to wszystko.Jestem cholernym gnojem nie zasługuję na życie i szczęście tylko ból.....
Oczami Alice
Byłam w domu,oglądałam właśnie film aż po chwili wszystko zgasło.W mieszkaniu nastała natarczywa ciemność.Usłyszałam głosy-Jesteś głupia,jesteś niczym!Nikt cię nie kocha,nie zasługujesz na życie...Przeraziłam się bo nie wiedziałam co to ma znaczyć.Na stole zapaliła się świeczka a obok niej leżała jakaś kartka.''Już niedługo twój koniec,kotku..''gdy spojrzałam na dół kartki...przeraziłam się i wyrzuciłam ją w powietrze.Na dole była plama krwi.Serce zaczęło walić mi jak oszalałe,coraz bardziej byłam przerażona.Usłyszałam tupot stóp z schodów.Były one coraz głośniejsze,nie wiedziałam co robić.Widziałam cień człowieka na ścianie na przeciwko mnie...
Krzyknęłam i w tym momencie się obudziłam.Otworzyłam oczy i wszyscy na mnie dziwnie patrzyli.Byłam cała spocona i dychałam jak parowóz,nie wiedziałam co miał oznaczać ten sen.Obok mnie cały czas odkąd zasnęłam siedział Rafał wyczekując na wyjaśnienia spowodowane mym zachowaniem.Spojrzałam mu w oczy,zaczęłam płakać jak małe dziecko,przytuliłam się do niego i szlochałam dalej.-Co się stało?Spytał łagodnym tonem.-M-miałam ko-ko-koszmar,jąkałam się.-On -by-był taki -re-realistyczny,wtuliłam się mocniej w kolegę.-Już csiii,już dobrze,to tylko sen,to nie zdarzyło się naprawdę.Powiedział spokojnie.kiwnęłam głową i oddaliłam się od chłopaka,przetarłam oczy od łez i spojrzałam na niego.-Chyba nie pozwolisz żeby cię gruby kisielek pocieszał,uśmiechnął się.Na te słowa zaśmiałam się lekko.-ohh Rafał,ty i te twoje poczucie humoru.Cały czas się śmiałam.-Okej kochana.muszę ci coś ważnego powiedzieć,zaczął już poważnie.-Flo trafił do szpitala.Patrzyłam na niego zmurowana.Ale jak to?Gdzie,jak,dlaczego?-Ale jak to?Powiedziałam załamana,bardzo lubiłam Floriana i nie rozumiałam dlaczego teraz wszystko się niszczy.Janek mnie odrzuca,biję Adama teraz Flo.To jest tragedia co się teraz dzieję......
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej moje pandki kochane!Co tam u was?Bo u mnie super :D!Jak wam się podoba rozdział bo mi bardzo xD.Dzisiaj mam duży humor xD.Hahaha nie wiem co mi jest :"D.Mam nadzieję że rozdział się podoba i liczę na miłe komentarze :D!
Do nexta pandki :*
Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej twórczości!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)